Trudno
w krótkich wspomnieniach oddać chronologicznie całą pełnię jego życia
zawodowego i rodzinnego.
A
było bardzo bogate.
Już
podczas nauki w Liceum Kopernika i Technikum Włókiennictwa w Krośnie,
w wieku 18 lat zapisał się do Aeroklubu
Podkarpackiego aby rozpocząć swoją przygodę z szybownictwem.
Otrzymał
skierowanie na dalsze szkolenie w Fordonie k. Bydgoszczy gdzie uzyskał
uprawnienia szybowcowe.
Po
powrocie do Krosna doskonalił swoje umiejętności pod okiem instruktora
Zygmunta
Szubry.
Jak
wspomina, po pierwszych lotach na termikę pokonał barierę psychologiczną, uwierzył w swoje możliwości i talent. W tym
momencie poczuł że jest naprawdę lotnikiem.
Na
jego nieprzeciętne zdolności zwrócił uwagę ówczesny instruktor kapitan
Władysław
Wójcicki. który przygotował Go do sportu wyczynowego w szybownictwie. Później
przyszła kolej na samoloty.
Po
ukończeniu szkolenia samolotowego w
Aeroklubie Podkarpackim prowadzonym przez Władysława Wójcickiego, uzyskał licencję turystyczną pilota
samolotowego.
W
późniejszych latach ich drogi życiowe w
lataniu samolotowym i sąsiedzkim połączyły się na wiele lat.
W
1955 roku powołany został do odbycia zasadniczej służby wojskowej
w
36 Samodzielnym Pułku Lotniczym Warszawa-Okęcie.
Równocześnie
doskonalił pilotaż w Aeroklubie
Warszawskim.
Po
zakończeniu służby wojskowej powrócił do Aeroklubu Podkarpackiego
z
uprawnieniami instruktora szybowcowego i samolotowego pierwszej klasy.
Jako
instruktor , a później Szef Wyszkolenia szkolił młodzież Krosna, Jasła i Sanoka
w lataniu szybowcowym, a po przeszkoleniu w Oficerskiej Szkole Lotniczej w
Dęblinie także w lataniu samolotowym.
W
Aeroklubie odbywało się w tym czasie masowe szkolenie szybowcowe i szkolenie
kandydatów do Dęblina w ramach Lotniczego Przysposobienia Wojskowego.
Oddawał
się szkoleniu bezgranicznie od rano do nocy. Znane jest Jego
rozpowszechnione powiedzenie : „Słońce
już, a my jeszcze!”
Kierownik
Aeroklubu instruktor Zbigniew Szuber taką wydał o Nim opinię :
„To pilot z
prawdziwego zdarzenia. Konsekwentnie z
uporem i młodzieńczym entuzjazmem dążył do zdobycia tych kwalifikacji które dziś
posiada.
Nieczęsto się
zdarza, aby dwudziestoośmioletni instruktor posiadał takie umiejętności pracy z
młodzieżą, aby był tak dobrym wychowawcą i pedagogiem”.



W
1965 roku, po 10 latach pracy w Aeroklubie przeszedł do pracy w Polskich Liniach Lotniczych „Lot”.
Po
przeszkoleniu w PLL Lot – odbył szkolenie w Wyższej Szkole Przygotowania
Lotniczego w Kirowogradzie na
Ukrainie gdzie uzyskał uprawnienia
kapitana –instruktora na samolotach AN-24.
W
1972 roku, Polskie Linie Lotnicze rozwinęły swoje skrzydła do latania w
najdalsze zakątki świata na
samolotach IŁ- 62.
Zbigniew
Kwiatek jako jeden z nielicznych został skierowany na szkolenie w Szkole Cywilnej Lotnictwa Transportowego w Moskwie.
Już
jako kapitan instruktor na tego typu samolotach wykonał wiele lotów przez
Atlantyk do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Kuby, Ameryki Południowej, Krajów Afrykańskich, Chin, Japonii po Alaskę.
Zainaugurował
najdłuższy lot Polskich Linii Lotniczych do Bangkoku.
W
pracy w powietrzu nie świeciło mu tylko słońce. Bywały sytuacje trudne, a nawet
dramatyczne.
Podczas
wykonywania lotów spotykał się nieraz z niecodziennymi sytuacjami
W
trosce o życie pasażerów musiał podejmować decyzje które wymagały zachowania
zimnej krwi.
Tak
było gdy podczas jednym z rejsów ze
Szczecina do Katowic, na pokładzie pojawił się porywacz z granatem w ręku z
żądaniem lądowania w Hamburgu.
Po
wielu zabiegach w których przeżył
osobisty dramat, udało mu się
uwolnić wszystkich pasażerów z dziećmi, uratować siebie i samolot.
W
1978 roku kapitan Zbigniew Kwiatek otrzymał wyróżnienie roku „Błękitne Skrzydła” za zorganizowanie i wykonanie
pierwszego przelotu na samolocie
IŁ-62
przez północny biegun magnetyczny - co weszło do praktycznej działalności PLL
LOT.
Dało
to milionowe oszczędności z eliminacją jednego lądowania, skróceniem
8
godzin lotu do Polski– oszczędność paliwa ,
resursów silników i płatowca.
Była
w tym także zasługa wspaniałej kadry
technicznej inż. Władysława Metelskiego i Edwarda Makuli – nawigatora.
W
1979 roku wykonywał na samolocie Ił-62 lot czarterowy do Nowego Jorku.
Na
lotnisku Kennedy- ego przed ścieżką
zniżania odebrał niezbędne warunki do
lądowania: pogodę, ograniczenia, procedurę podejścia , pas startowy i inne.
Lotnisko
Kennedy-ego w godzinach szczytu
wykonywało do 120 operacji startów/lądowań w ciągu godziny. Często załoga
oczekiwała w powietrzu 40-60 minut na zgodę do lądowania
A
oto w skrócie relacja kapitana Kwiatka :
„Zniżanie
wykonujemy zgodnie z poleceniem Kontroli Ruchu Lotniczego...
…..przed
nami leci samolot DC-8… otrzymujemy zgodę na lądowanie na kierunku pasa 13L….
wypuszczam podwozie i pełne klapy do lądowania na prędkości 310
km/godz…..wykonuję ostatnie poprawki - próg pasa mijamy na prędkości 308
km/godz. … w tym czasie słyszę zdenerwowanego kontrolera lotniczego który
krzyczy….Polski LOT 1006 natychmiast wznosić
się na 2000 stóp w lewo na kurs 100 stopni…..w naszej sytuacji to
niewykonalne….w trakcie dobiegu zauważam samolot DC-8 który usiłuje zwolnić pas
…. nie może tego dokonać ponieważ drogę do kołowania zablokował mu mały samolot….
samolot DC-8 rośnie mi w oczach …błyskawicznie
oceniam sytuację….nie osiągnę prędkości pozwalającej na poderwanie samolotu….nie
mogę dopuścić do zderzenia, ani do nadmiernego zjechania z pasa lewego wózka,
ponieważ na miękkim piaszczystym podłożu grozi to katastrofą… na prędkości
około 120 km/godz. staram się precyzyjnie wykonać manewr omijania DC-8….czuję
jak ścinam lampy krawędzi pasa …wszystko dzieje się w sekundach…manewr ominięcia
DC-8 powiódł się…lekki pot zrasza mi
czoło….
Wyjaśnienie
zaistniałej sytuacji prowadziły odpowiednie służby PLLLOT
i
inspektor amerykański z federalnej służby ruchu lotniczego.
W
wyniku drobiazgowej kontroli, komisja
dochodzeniowa zwolniła załogę z odpowiedzialności za zaistniałą sytuację i
złożyła kapitanowi z. Kwiatkowi wyrazy uznania za prawidłową decyzję.
Zdarzenie
to odnotowały prawie wszystkie stacje telewizyjne i dzienniki, podając że
polski samolot naruszył zasady
bezpieczeństwa lotów na lotnisku w Nowym Jorku.
Sprostowania
nigdy nie było.

W
latach 1984/1987 PLL LOT wykonywał loty czarterowe do KAPSZTADU w Afryce
południowej z wymianą załóg w NAIROBI i MOMBASIE (Kenia).
W
1990 roku. po 25 latach latania na
samolotach produkcji ZSRR
–
kpt Kwiatek odbył szkolenie w Szkole Pilotów Komunikacyjnych w Seattle w
Stanach Zjednoczonych dające uprawnienia kapitana samolotów Boeing – 767
W
okresie 10 lat jako dowódca wykonał wiele
rejsów na 16 –tu tego typu samolotach.
W
styczniu 1999 roku przeszedł na emeryturę mając bezawaryjny nalot dwadzieścia
tysięcy sto osiemdziesiąt dwie godziny.
Przeleciał
350 razy Ocean Atlantycki i Pacyfik, lądował w 115 portach lotniczych całego
świata.
W
liście do Działu Kadr PLL LOT napisał:
„W
związku z osiągnięciem uprawnień emerytalnych i sprzeciwem Głównego
Inspektoratu Lotnictwa Cywilnego dotyczącym wykonywania zawodu pilota, pomimo
ważności LICENCJI LINIOWEJ do 30 czerwca
, proszę o przeniesienie mnie na emeryturę z dniem 01 maja 1999 roku”.
W
liście do mnie napisał :
….Życie
nie znosi pustki i pędzi jak szalone. Metryka jest nieubłagalna . Nagle
przychodzi ten dzień który wydawał mi się odległy – i nie możesz już dotknąć
wolantu, nie doświadczysz tego wspaniałego zespolenia ze samolotem, ze zgiełku
korespondencji radiowej nie
wyłowisz „Lot Polish…” ….a jeszcze wczoraj, jeszcze dzisiaj
wszystkie uprawnienia były ważne. Jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki znalazłem się w takiej pustce w
pełni sił psychofizycznych z ważną licencją liniową i grupą zdrowia III-V.
„Pisząc
to czuję się tak jakbym na własną prośbę – a przecież to wbrew mojej woli
wypisywał się ze wspaniałej lotowskiejrodziny, z którą związałem się na dobre i na złe. Pomimo
różnych pokus, a było ich wiele nie
opuszczałem tej rodziny przez 33 lata. Zawód pilota który uprawiałem przez 45
lat, to ciągła nauka- a w trudnych warunkach lotu chłodna kalkulacja
możliwości samolotu i załogi. To było treścią mojego życia. Aby temu sprostać
trzeba autentycznie kochać ten zawód”.

Nie
jest łatwo żegnać się z zawodem w którym poświęca się całe swoje życie , życie swojej
Rodziny i najbliższych.
W
tym jednym oschłym zdaniu kryje się tak wiele.
Dom
rodzinny bywał hotelem do przespania . Potem walizka, odprasowana koszula,
jakieś przybory toaletowe, pożegnalny
pocałunek i żegnaj.
Nagrodą
było uznanie przełożonych, dobre imię firmy, a ponad
wszystko własna satysfakcja z wykonywanego zawodu.
Kapitan
Kwiatek na emeryturze nie zakończył związków związanych z lotnictwem.
Rozpoczął
działalność w Krośnieńskim Klubie Seniorów Lotnictwa.
W
2007 roku został przewodniczącym Zespołu doradczego dla przygotowywania opinii
do projektowanej przez władze m. Krosna rozbudowy lotniska.

Swoje
opinie opierał nie tylko o własne doświadczenie lotnicze, ale w oparciu o
przepisy międzynarodowe i krajowe dotyczące zasad budowy lotnisk.
Pisał
liczne rozprawy i listy do Rady i Prezydenta m. Krosna, uzasadniając
że
projektowany program rozbudowy lotniska ograniczy szczególnie szkolenie
lotnicze i stworzy niebezpieczne strefy przy startach i lądowaniach.
Krytycznie
odnosił się szczególnie do projektowanych parametrów pasów startowych i
odcięcia 40 h. pola wzlotów .
Na
podstawie aktualnych danych zebranych ze 140 lotnisk krajowych i
międzynarodowych uzasadniał, że na
żadnym nie znajduje się pas startowy
o
szerokości mniejszej jak 45 m. i żaden przewoźnik nie skorzysta z takiego lotniska.
W
licznych listach publikowanych w prasie pisał m. innymi :
….trzeba
w jakiś sposób uzmysłowić naszym samorządowcom, że następne pokolenia w Krośnie
i całym regionie będą musiały żyć w następnych latach z konsekwencjami
dzisiejszych decyzji które mogą okazać się nieodwracalnymi...
.. trzeba patrzeć w przyszłość co najmniej 50 lat do przodu- tak
myśleli założyciele krośnieńskiego lotniska, którzy wykupili znacznie więcej
gruntów aniżeli było to potrzebne do bezpiecznych startów i lądowań ówczesnych
samolotów….w naszym regionie nie będzie dróg szybkiego ruchu i kolei,
a
lotnisko to jest OKNO NA ŚWIAT i nobilitacja regionu… .
…świat
nie kończy się na jednej czy paru
kadencji władz – przyjdą inni
i będą mieć inną bardziej nowoczesną wizję
Krosna okolicy i regionu….jak powstawało
lotnisko to ówcześni włodarze miasta mieli lepsze spojrzenie w przyszłość –
dostrzegli szansę na rozwój całego regionu i NIE MYLILI SIĘ.
Walczył
o to lotnisko przez wiele lat - niestety nie doczekał swojej wizji.
Przez
wiele lat był ambasadorem naszego Klubu w licznych kontaktach z Radą Seniorów
Lotnictwa i Aeroklubem Polskim.
Zapisał
się jako wybitny krośnianin, dobry
pilot, instruktor i wychowawca
młodzieży
– a także jako orędownik walki o racjonalną rozbudowę krośnieńskiego lotniska.
Za
wielki wkład pracy i poświęcenie życia w
służbie dla lotnictwa sportowego
i
komunikacyjnego otrzymał wiele odznaczeń
i wyróżnień stowarzyszeniowych między innymi:
Złoty
Krzyż Zasługi, Złoty Medal Aeroklubu
Polskiego, Złoty Medal Za Zasługi dla Obronności Kraju, Godność i Tytuł Członka
Honorowego Aeroklubu Polskiego, Dyplom Skrzydlatego Wieku i wiele innych.
Za
najwybitniejsze osiągnięcia w lotnictwie polskim oraz za całokształt
działalności na rzecz lotnictwa sportowego
został laureatem Błękitnych Skrzydeł.
W
naszej pamięci pozostanie jako człowiek o wielkiej moralności i przyjaciel
Krośnieńskiego
Klubu Seniorów Lotnictwa.
Opracował
na podstawie osobistych listów
Józef
Zuzak - sekretarz K. K. S.L.
Krosno,
listopad 2017 r..
Zapoznaj się
z art. z dnia 9.05.1981 r. pt. „Mini
wywiad Nad Atlantykiem”, przeprowadzonym przez Wacława Turka ze Zbigniewem Kwiatkiem dla Podkarpacia
Fotorelacja z ostatniej drogi
Zbigniewa












